Trzecie TK już za nami! Główną gwiazda programu (podejrzewam, że to tylko dzięki jego obecności targi okrzyknięto międzynarodowymi) był Graham Masterton, ongiś mój ulubiony pisarz. Bardzo mi zależało na jego autografie, ale nie do końca mogłam się zdecydować, czy chcę go mieć w nowej czy starej książce. Ostatecznie stwierdziłam, że nowa będzie motywacją do kupna sobie jakiejś lektury. Teraz się zastanawiam, kiedy ja to wszystko będę czytać. Te wszystko to zaległe dwie pozycje, które mam rozpoczęte, ale nie dokończone (plus jedno wielkie tomisko z Sherlocka Holmesa, które dostałam na 29. urodziny, a którego czytania nawet się podjęłam).
Chętnych po autograf było wielu. Kolejka osiągnęła spektakularne rozmiary, a tempo pisarza było 'zawrotne'. Gdyby nie fakt, że rozpoczął spotkanie z czytelnikami przed czasem, to by się nie wyrobił. Wśród mastertonowych maniaków znalazłam się i ja, z wielkim brzuchem, który nikogo nie wzruszał. Cóż, to tylko Polska, do tego podobno kat. B ...
[ dalej ]