Nie znalazłam w innych wątkach, ale jestem ciekawa so myślicie na temat obecnej i planowanej polityki prorodzinnej w naszym kraju.
Zacznę od siebie, że jestem za wszelkimi formami wspierania rodziny, niezależnie w jakiej swerze. Ale mam obecnie mieszane uczucia.
1. Przede wszystkim kobiety w ciąży podlegają pod ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA w sprawie standardów postępowania oraz procedur medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem (można poczytać tutaj: [url]isap.sejm.gov.pl/Download?id=WDU20101871259&type=2[/url]) - super sprawa, mamy swoje prawa, niestety przekonałam się, że rzeczywistość zostawia wiele do życzenia i musiałam zrezygnować z publicznej służby zdrowia na czas ciąży.
2. Becikowe. Od 2012 roku trzeba mieć zaświadczenie lekarskie, że pozostawało się pod opieką lekarską od 10 TC. Wzór zaświadczenia można pobrać tutaj: http://bip.mz.gov.pl/index?mr=m1&ms=&ml=pl&mi=904&mx=0&mt=&my=9&ma=16064 Ten wymóg już dawno wzbudzał kontrowersje, teraz już wiem dlaczego. Stawiłam się do lekarza (NFZ) w 6 tygodniu ciąży (co i tak było przypadkiem, bo na wizytę czeka się u nas około miesiąca - czyli 4 tygodnie, a pierotnym powodem mojej rejestracji, była niemożność zajścia w ciążę - chciałam więc się upewnić, czy nie ma jakichś przeciwskazań). Lekarz stiwerdził, że całkiem możliwe że ciąża jest (skoro ja tak twierdzę), na USG to on i tak nic nie zobaczy (potem przekonałam się dlaczego tak mówi - sprzęt zabytkowy tam mieli), wygonił mnie i kazał przyjść za miesiąc. Przyszłam więc w 10 TC. Potwierdziła ciążę "namacalnie" i ze względu na dalszy brak miesiączki. Po usg w 13 TC zrezygnowałam z wizyt na NFZ. Mam teraz nadzieję, że łaskawie wystawią mi zaświadczenie, że te wizyty się u nich odbyły w pierwszym trymestrze. To się jeszcze okaże, miałam bowiem problem z wyciągnięciem wyników badań z przychodni - nawet oryginał grupy krwi sobie zatrzymali, więc musiałam badać grupę jeszcze raz prywatnie, bo oryginału wymaga szpital. Takie małe paradoksy.
3. Ulga w podatku na każde dziecko. Z kryterium dochodowym, jakie ma wprowadzić rząd się zgadzam całkowicie - pod warunkiem, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zwiększą możliwe odpisy. Mam jednak 3 uwagi:
- osobiście wolałabym nie mieścić się w kryterium dochodowym i mieć do dyspozycji 1000 zł miesięcznie więcej z własnej pensji niż raz w roku zwrot tych 1100zł od Państwa
- wolałabym mieć gwarancję zatrudnienia po powrocie z macierzyńskiego (w tej chwili mój pracodawca przyjął już kogoś na moje miejsce i nie jest to umowa na zastępstwo, więc wygląda na to, że nie będę miała gdzie wracać)
- mam wrażenie, że obecny projekt rządu, gdzie więcej pieniędzy dostaje się na 3 i kolejne dziecko jest trochę dziwnym pomysłem. Preferuje się rodziny wielodzietne, gdzie często jest bieda, więc i tak nie ma od czego tej ulgi odpisać, a bieda niestety rodzi biedę - często dzieci w takich rodzinach są gorzej wykształcone i zasilają szerego bezrobotnych, a rodziny wielodzietne korzystają w większej mierze z pomocy Państwa. Nie lepiej mieć 100 rodzin z 1-2 dzieci niż 25 rodzin z 3-5 dzieci? Jeśli ktoś chce mieć dużo dzieci, to i tak będzie ich dużo miał, a wydaje mi się, że najtrudniej zachęcić do tego pierwszego dziecka, zwłaszcza tych ludzi, którzy nie potrafią żyć na zasadzie "jakoś to będzie"
Trochę się rozpisałam - ale zapraszam do dyskusji