Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
moja starsza również na AZS. najgorsze były początki. jak miała ok. 1,9 to pojawiły się suche płaty na skórze które ją barrrrdzo swędziały.Musieliśmy wyeliminować prawie wszystko z diety a już przecież była w takim wieku że wszystko jadła i wiedziała co jak smakuje. Trudno nam było nie dać jej mandarynki, czegoś mlecznego czy z czekoladą, chociaż to ostatnio rzadko dostawała. Na początku były wpadki i zapominaliśmy o tym by nie dawać, do tego doszedł żal że chce, płacze to dawaliśmy ale potem jak widzieliśmy jak w nocy płacze bo ją skóra swędzi to odstawialiśmy i po dłuższym czasie już wiedzieliśmy co dawać, co chować by nie widziała i jeść jak śpi by jej nie drażnić. Bardzo ważna jest pielęgnacja skóry, krótka kąpiel, delikatne wycieranie a raczej dotykanie ręcznikiem i NATŁUSZCZANIE. Aktualnie już takich placków na skórze nie posiada, a i mi staramy się dawać jej wyżej wspomniane produkty z umiarem i jeśli nawet dostanie szklankę kakao raz na 2 tygodnie czy miseczkę mleka z 2-3 razy w tygodniu to nic się nie dzieje.
Natomiast młodsza tez pewnie alergiczka ale u nie objawiało się katarem ktory miała rok. Aktualnie jest na Bebiku Pepti, czystego, zwykłego mleka jej nie daję, od wielkiego dzwonu Danonka i jak to z dziećmi bywa coś słodkiego czemu nie i kataru brak .
Michał skończył dwa latka i AZS ma od pierwszego miesiąca życia, choć mogłabym powiedzieć że od urodzenia bo od początku miał plamki. Na początku był koszmar. Na polikach miał dwie ślimaczące się rany, ciałko całe w wysypce, nogi podrapane do krwi. Całe lato w długich śpiochach. Był na samej piersi więc to ja nic nie jadłam. Z każdym lekarzem odpadały kolejne produkty. Dowiedziałam się że uczulać może też marchewka czy ziemniaki, kurczak ma hormony więc też nie polecają. Kotów się pozbyliśmy. kiedy ja już nie miałam siły chodzić przestawiliśmy małego na Nutramigen. Poprawa była taka że poliki przestały się ślimaczyć. Wyczytałam w necie że są dzieci uczulone na składnik mleka matki i żadna dieta wtedy nie pomoże, ale żaden lekarz nie powie że matka ma przestać karmić, znacznie łatwiej jest powiedzieć że mam nic nie jeść, wrrr. Chodziliśmy od lekarza do lekarza i prywatnie i państwowo i dermatologów i alergologów i nawet pediatrę zmieniliśmy. W końcu trafiliśmy na dr BArtosiewicza który powiedział że nie ma sensu głodzić dzieciaka i należy wprowadzać nowe pokarmy, ostrożnie i wystrzegając się największych alergenów i oczywiście obserwować. I to co mi powiedział czego wcześniej nie słyszałam - nie można całkiem zaprzestać dawania jakiegoś składnika bo układ odpornościowy dziecka w późniejszym okresie w ogóle nie będzie go tolerowała, a podawanie w malutkich ilościach działa jak szczepionka. Teraz Michał je niemal wszystko, wysypka pojawia się od czasu do czasu ale wtedy daję mu Zaditen i smaruję, notuję co jadł ale nie wpadam w histerię jeśli nie było nic szczególnego to olewam, bo uczulić też może kurz czy pył zza okna. Wczoraj nawet dostał ciasto z jajkiem - dziś ma czerwone poliki ale znając życie przejdzie mu do jutra a następne ciacho dostanie za tydzień, dwa. Podsumowując - w Polsce jest na prawdę bardzo mało lekarzy znających się na alergiach. Ja najwięcej dowiedziałam się czytając info w necie i dzięki dr Bartosiewiczowi. Gdybym policzyła wszystkich lekarzy którzy mimo specjalizacji nie potrafili mi pomóc byłoby ich ok dziesięciu...